Luty to specyficzny miesiąc i chyba każda z was się ze mną zgodzi. Ja cieszę się, że dobiegł końca i nareszcie zaczyna się robić zielono. Krokusy już kwitną (mam potwierdzenie prosto z Podkarpacia) i ptaszki irytują mniej lub bardziej swoim świergotem. Może w końcu schowam zimową kurtkę.
Przechodząc do sedna...
Podkład Maybelline Fit Me + jajeczko gąpeczka
Podkład kocham miłością bezgraniczną za kolor, konsystencję i SPF 18. Jest bardzo jaśniutki, stworzony specjalnie dla bladych twarzy takich jak moja. Nie utlenia się do ciemniejszych odcieni i nie powoduje u mnie masowego wysypu. W połączeniu z gąbeczką jest idealny i otrzymuje to czego nigdy nie mogłam osiągnąć: nie widać, że mam go na twarzy (a mam na tym punkcie małą obsesję - wiem co mówię). Flawless ;)
Zbieram się do przedstawienia wam go bliżej, ale nie jestem pewna czy jest sens ponieważ nie jest dostępny w Polsce. Co myślicie?
Carmex w słoiczku
Nie doceniłam go, ale teraz już wiem, że ratuje moje usta z wszelkich opresji. Jednak przeznaczony jest u mnie tylko i wyłącznie do użytku domowego. Fakt, że muszę grzebać w nim paluchem jest delikatnie uciążliwy. Nie zmienia to jego właściwości pielęgnacyjnych.
Tusz do rzęs Covergirl Lash Blast Volume
Raz się kochamy, raz nienawidzimy. Taki jest mój stosunek do niego. Potrafi być kapryśny, ale przy dobrym dniu efekt jest niezły. Jednak nie dlatego umieściłam go w tym poście. Jego główną zaletą jest to, że utrzymuje się na rzęsach do momentu, w którym go zmywam. I nie mam na myśli osypywania się. Raczej to, że siedzi na swoim miejscu. Tusz nie znika do połowy rzęs w trakcie dnia. Nałożony rano - utrzymuje swój efekt do samego wieczora.
Łatwo poddaje się też wszelkim mleczkom do demakijażu.
Cień Inglot 402 Pearl
Kupiłam go ze względu na wiele porównań do Satin Taupe z Maca. Na razie nie zapowiada się, żebym kupiła ten oryginalny, więc chciałam wypróbować jak czuję się w takim brązowo-szarym perłowym cieniu. I ku mojemu zdziwieniu - czuję się świetnie. Bardzo lubię go nakładać na całą górną powiekę, ale ostatnio podoba mi się efekt kiedy nakładam go tylko dolną linię rzęs. Nie jest zbyt nachalny, wykończenie nie jest do końca perłowe. Według mnie daje efekt tafli, może takiej lekko zmrożonej (szukam odpowiednika słowa "frosty" w odniesieniu do makijażu). Pięknie się nakłada, a kolor jest niepowtarzalny.
Bikini so teeny + Seche Vite
Bikini so teeny kupiłam w drogerii ekobieca za 10 zł ze względu na to, że ostatnio wyczułam u siebie słabość do błękitów na paznokciach. Moją wielką miłością jest Lapiz of Luxury, którego nie ma już prawie pół buteleczki. Trzeba było znaleźć coś dodatkowego. Ten odcień okazał się strzałem w dziesiątkę. Obie moje niebieskości wytrzymują do tygodnia na paznokciach i uwielbiam efekt jaki dają.
Niebieski króluje na moich paznokciach :)
O Seche nie będę się rozpisywać, bo jest na jego temat miliard postów i opinii. Można kochać, można nienawidzić. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Mimo zapachu, mimo zmian konsystencji, odpowiada mi.
Widzę tę biedną, świecącą niczym czarna dziura pustkę obok fioletowego cienia :D trzeba ją czymś szybciutko zapełnić!
OdpowiedzUsuńMuszę Ci kiedyś ukraść Bikini So Teeny :) Może w przyszły weekend, jeśli będę miała siłę malować pazurki
Ja nawet nie chcę myśleć o przyszłym weekendzie bo cała moja grupa będzie zaczynała wolne, a ja? 4 dni do tyłu...
UsuńOooo, jak ten podkład ciekawie wygląda! szkoda, że nie jest dostępny w Polsce :(
OdpowiedzUsuńMoże go wprowadzą :) Nie traćmy nadziei :)
UsuńW DE Fit Me jest dostępny i zastanawiam się nad jego kupnem, bo ostatnio go macałam i nałożyłam na twarz i bardzo podoba mi się to jak na skórze się zachowuje :))
OdpowiedzUsuńKrycie jest raczej słabe bo podkład sam w sobie jest bardzo lekki, ale ja przykrywam nim tylko zaczerwienienia na policzkach. Bardzo ładnie się zachowuje na skórze mieszanej w stronę suchej, raczej powiedziałabym, że jest rozświetlający. Nie wiem jak cenowo stoi u ciebie, ale ja go kupiłam za 5$ więc relacja ceny do jakości jest super :)
Usuńwidzę mój ulubiony top coat :)
OdpowiedzUsuńa co to za gąbeczka ?
OdpowiedzUsuńmuszę bliżej przyjrzeć się numerkowi 402 w końcu :) zwłaszcza, że miejsce się zwolniło w paletce
Gąbeczka od cioci, jakaś podróbka beauty blendera - raczej nic nadzwyczajnego :)
UsuńA cień koniecznie oglądnij :)
Dotarła moja przesyłka? Wysłałam dopiero w piętek rano, przepraszam!
:) pytam, ponieważ zastawiam się czy postawić na oryginalną, czy jednak próbować z podróbką :) co do przesyłki nic w czwartek nie widziałam w skrzynce, wczoraj zapomniałam sprawdzić - za chwilkę zejdę sprawdzić :) mam nadzieję, że moja dotarła cała i zdrowa :))
Usuńchętnie bym wypróbowała ten podkład ;)
OdpowiedzUsuń"Bikini..." wydaje mi się idealnym kolorem na wiosnę – ja też uwielbiam wszelkie błękity. Za to Carmex to coś, do czego chyba nigdy nie zdołam się przekonać, wiem że działa, wiem że pomaga, ale ten smak jest dla mnie nie do przeskoczenia...
OdpowiedzUsuńJest specyficzny, nie da się ukryć, ale muszę ci powiedzieć, że też byłam do niego na początku zniechęcona. Teraz - znoszę go :) Na pewno nie jest to zapach którym chciałabym się otaczać :D
UsuńWłaśnie dzisiaj kupiłam sobie lakier essie tylko że trochę inny odcień. Twój wpis tylko potwierdził mnie w przekonaniu że był to dobry zakup.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Carmex :)
OdpowiedzUsuń402 z Inglota mam, ma piękny kolor! Lakier z Essie ma świetny, wiosenny kolorek ;)
OdpowiedzUsuń