Essie Devil's Advocate






Lipiec okazuje się być bardzo marudny w tym roku. Dwa dni upałów, dwa dni ulewy i tak na zmianę. Powoli już buty nie nadążają z wysychaniem, a parasol stał się nieodłączną częścią mojego wyjściowego ekwipunku :)

W tą jakże wspaniałą pochmurną pogodę pragnę wam przedstawić lakier przełożonego pana samo zło czyli Devil's Advocate. Nazwa idealnie pasuje do koloru. Ledwo jestem wam to w stanie pokazać jednak jest to bardzo ciemny fiolet. Powiedziałabym nawet, że czarny z fioletowym tonem. Trzeba się naprawdę mocno przyjrzeć żeby je zobaczyć.


Pod względem technicznym lakier wykazuje zdolności utrudniania życia w średnim stopniu. Kryje nierówno i druga warstwa koniecznie musi być gruba żeby nie było prześwitów. Podejrzewam, że przy trzeciej krycie byłoby dobre, jednak nie czułabym się komfortowo. 3 grube warstwy lakieru + na bogato seche vita - chyba wolę prześwity :) Nie są one mocno zauważalne, ale jednak są. 
Na drugi dzień pojawiają się już starte końcówki (ale wyszorowałam wczoraj łazienkę!)
Mimo wszystko bardzo lubię ten kolor i dość często do niego wracam. To na pewno jakiś zły urok!

9 komentarzy:

  1. Fajna nazwa, ale kolor moim zdaniem słaby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szału nie ma, jednak wolę coś co ma jakiś dodatek niż sam czarny :)

      Usuń
  2. u mnie pogoda też niestety niezdecydowana :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, ja lubię takie mroczne kolory, prawie go wzięłam jakiś czas temu, ale ostatecznie zdecydowałam się na Luxedo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mnie też ostatnio wzięło :) Kocham się w bordach i czerniach :)

      Usuń