Fly away...

Książka, pisemko i trochę słodyczy. Tyle na razie mam w planach do podręcznej torby... Wpis bardzo spontaniczny... Nie mam pojęcia co jeszcze ze sobą zabrać. Celnicy są bardzo restrykcyjni, a ja nie chcę stracić czegoś z własnej głupoty...

Jedzenie musi być oryginalnie pakowane, napoi z tego co wiem lepiej w ogóle nie brać, a o owocach już nie wspomnę. Czekoladek wole nie brać ze względu na własne upodobania. Jakoś w podróży mi nie sprzyjają :)
Ciocia doradziła żeby kupić dużo gum do żucia. Podobno się sprawdzają...



In Style, "Pomnik cesarzowej Achai" i mój odtwarzacz muzyki w telefonie będą mi musiały wystarczyć na te 9 h lotu.

Lot sam w sobie mnie nie rusza, ale lotnisko we Frankfurcie już tak. Cholera boję się, że się zgubie! Liczę na wasze duchowe wsparcie ! :)


7 komentarzy:

  1. Jestem z Tobą :D
    udanej podróży

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, bałabym się latać samolotem, to musi być straszne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź mnie nawet nie denerwuj... Sama się boję :) Ale do odważnych świat należy :)

      Usuń
  3. ;) udanej podróży.
    i zapraszam do siebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. napój możesz sobie kupić za odprawą już spokojnie przed samym wejściem na pokład :)

    OdpowiedzUsuń