If I Could Only Have 5 Beauty Tools


Jeszcze dwa lata temu, jedyne pędzle jakich używałam, służyły mi do nakładania farby na płótno. Teraz sprawy nieco się skomplikowały. Pojawiły się nowe, które wbrew pozorom, aż tak bardzo nie różnią się od tamtych. Syntetyczne, z włosia naturalnego, miękkie, ostre (chociaż tych w makijażu raczej nie chcemy)

Moja kolekcja nie jest duża, ale wielozadaniowa. Myślę, że nie przekracza piętnastu, a do pełnego szczęścia brakuje mi dwóch pędzli i jednej gąbeczki.

 Oczy

Pędzel z białą rękojeścią to pędzel firmy Elf. Kupiony za dolara, służy mi dzielnie od wakacji 2012. Spełnia swoje zadanie, jednak mógłby być bardziej miękki. Nie kłuje aż tak, jednak rozcieranie cieni nie jest szczytem przyjemności. Tutaj wkraczają moje pędzlowe zachcianki - zoeva petit crease brush. Może kiedyś się skuszę. Na razie cena mnie powstrzymuje :)

Płaski "języczkowy" pędzelek, kupiony nie wiem gdzie, nie pamiętam za ile, z napisem, który starł się po kilku użyciach. Nakładam, blenduje i lecę bo jestem spóźniona (kto by tam malował rzęsy? - zawsze zapomnę!)

Hakuro H85 - uwielbiam ten pędzel. Cena nie jest wygórowana, a pędzelek sprawdza się idealnie. Używam go do kresek (kiedy dokładam czarnego cienia na eyeliner), brwi i akcji wymagających ode mnie większej precyzji. Jest sprężysty i w porównaniu z innymi tego typu, zdecydowanie wygrywa.

Twarz

Contour Brush z Real Techniques jest moim ulubionym z całej kolekci Core. Co prawda tylko Buffing Brush mnie zawiódł i oddałam go w inne ręce (jeśli nie będzie pasował mojej koleżance, pójdzie dalej w świat), pozostała trójka sprawdza się dobrze. Gdybym miała wybrać jeden, byłby to właśnie ten. Fajnie współpracuje z różem w kamieniu, do którego powoli się przekonuje. Mam nadzieję, że ta malutka kuleczka równie dobrze będzie działać z bronzerem, którego jeszcze nie mam, ale będę mieć :D (przymierzam się do inglota)

Gąbeczka - podróbka Beauty blendera, który mi się marzy. Tylko nią potrafię uzyskać efekt "wcale nie widać, że mam podkład". Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Teraz nie wyobrażam sobie nakładać podkładu w inny sposób i myślę, że nie żałowałabym zakupu BB.

A wy? Z którymi pędzlami nie mogłybyście się rozstać?


12 komentarzy:

  1. Ja też marzę o BB , a póki co mam jajo z Infinity i też go całkiem lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dają fajny efekt, a jeśli BB jest jeszcze lepszy to sama nie wiem na co jeszcze czekam :)

      Usuń
  2. Ja chyba nie mam pędzli, z którymi się nie rozstaje. Dwustronny z Catrice do linera jest super i jeszcze ścięty do brwi z Inglota. Nie są jednak niezastąpione. Myślę nad jakimś zestawem "elfickim", te z białymi trzonkami będą się na pewno wyróżniać na tle innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te z elfa nie powalają jakością, ale dają rade. Po dolarze jestem w stanie je kupić, drożej - nie. A co to tego z catrice, u mnie się nie sprawdził. Ścięta strona jest za "gruba" dla mnie i nie prowadzi kresek jak trzeba, a ta druga...ma dziwny kształt. Jakoś mi nie odpowiada :P

      Usuń
  3. Ja do podkładu używam gąbeczkę Real Tecniques i chyba nie czuję potrzeby kupowania BB :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszły mnie słuchy, że szybko się niszczy. Ale skoro jesteś zadowolona to się zastanowię :)

      Usuń
  4. Nigdy nie używałam pędzli do makijażu, bo nie nakładam go w dużych ilościach ;)
    mój blog, gorąco zapraszam ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam jajo ebelin i jestem z niego zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  6. tez mam ten pedzel z RT:) bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę w końcu kupić sobie jakiś pędzel z RT :)

    OdpowiedzUsuń
  8. też marzęo gąbeczce BB :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam pędzel do oczu, pędzel do pudru i pędzel do różu:) obserwuje;p

    OdpowiedzUsuń