Nareszcie miałam kilka dni, które mogłam poświęcić na totalne "nicnierobienie". W końcu w domu, z rodziną, z kociakiem :) Starałam się pomagać w pracach domowych ile tylko się dało bo niestety bratu gimnazjaliście nawet przez myśl nie przejdzie, że miło byłoby czasem wykazać się odrobiną zaangażowania (ten wiek...)
Tutaj w końcu wszystko kwitnie, słońce się do nas od czasu do czasu uśmiechnęło, a burze jakoś tak pozytywnie orzeźwiły powietrze :) Było cudownie.
Jutro wracam do Krakowa. Czeka mnie kolejny tydzień kolokwiów, ale przynajmniej odetchnęłam i wracam pełna zapału. Zapału do nauki, do ćwiczeń, do lepszego odżywiania i... w końcu zrobię bransoletkę dla koleżanki :D
Dziękuję też wam, że ze mną jesteście :) Blog też jakoś tak pozytywnie nakręca, nie? :D
Jasne, że blog nakręca :) Podoba Ci się "Women's Health"? :)
OdpowiedzUsuńPodoba :D ale ze względu na cenę chyba nie skuszę się na następny numer
UsuńU mnie aż za dużo wolnego, nie wiem co ze sobą już robić, a z drugiej strony nic się nie chce ;)
OdpowiedzUsuń:) troszkę na świeżym powietrzu w porównaniu do Krakowa :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze jutro wolne i od wtorku matury :) ale jakoś niespecjalnie się stresuję.. Fakt,blog również pozytywnie nakręca :))
OdpowiedzUsuńCzemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twój zapał utrzyma się jeszcze długo, długo :*
Świetne zdjęcia :) Tylko Eugeniusza brak
Jakie śliczne zdjęcia, obserwuję ;)
OdpowiedzUsuń